Przejdź do głównej zawartości

8. Zgubiłem telefon.

Póki do mnie dotarło co się właśnie stało zdążyła do nas dojść kobieta, którą też spotkałem wtedy w parku. 
– Cześć, kochanie – odezwał się do córki, bo chyba nie do tej kobiety. – Co tu robicie? – spytał, przytulając do siebie dziewczynkę i patrząc na - prawdopodobnie - jej matkę.
– Mama zabrała mnie najpierw na pyyyszne naleśniki, a teraz przyszliśmy na piosenki. Mama lubi tę piosenkarkę. – Wskazała palcem na scenę, ale zaraz wróciła wzrokiem do mnie stojącego obok nich jak ostatni przygłup. – Widziałam cię już... Wtedy w parku.
– Tak, oblałaś mnie. – Zachichotałem, zaciskając palce na pasku torby.
– Jesteście na randce? – spytała, a ja spojrzałem ma nią zdumiony. Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć więc spojrzałem na Christophera, jednak widocznie nie miał zamiaru mi pomagać.
– Chodź, Kaja. – Na szczęście wkroczyła jej mama i wyciągnęła w jej stronę ręce. Podziękowałem w myślach Bogu, że tak ułożył tę scenę. – Nie będziemy przeszkadzać tacie. – Dodała. Zaobserwowałem, że była strasznie spłoszona i nie wiedziałem czyja to wina. Może nadal żywi jakieś uczucia do tego mężczyzny i zwyczajnie głupio jej przebywać w mojej obecności.
– Pa. – Mała pocałowała go w polik, a mnie ścisnęło w brzuszku, bo pomyślałem ile bym oddał za możliwość zrobienia tego co ona. Zwyczajnie zacząłem zazdrościć. Znowu. Przytuliła go, a następnie przeszła na ręce matki, która postawiła ją na trawie. Pomachała mi ręką, ale jeszcze przed odejściem spytała jak mam na imię. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą na co Kaja rzuciła – Do zobaczenia, Alex.
Byłem trochę zły przez to, że ma dziecko. Wybiegając w przyszłość zacząłem myśleć o tym, że będę musiał go z nią dzielić, że tak właściwie to pewnie nie będzie chciał kolejnego dziecka i że nie mam co liczyć na adopcję i posiadania ‚swojego' dziecka. Westchnąłem cicho i przetarłem twarz dłonią. Nie chciałem jej obwiniać za to iż się urodziła ale chyba właśnie to w myślach robiłem.
– Jeśli chcesz, mogę wrócić autobusem, a ty możesz do nich dołączyć. – Odważyłem się w końcu to powiedzieć, żeby nie wyjść na jakiegoś egoistę, który nie pomyśli o dobru dziecka.
Uśmiechnąłem się w duszy, gdy pokręcił głową i zaprzeczył mówiąc, że on chce mnie odwieźć oraz nie ma mowy o powrocie jakimś śmierdzącym autobusem.
– Ile ma lat? – zapytałem jak jego córka odeszła z matką za rękę.
– Za dwa miesiące skończy jedenaście.
A ja w grudniu osiemnaście. Mogłaby być moją siostrą, jest tylko siedem lat młodsza. Trochę spanikowałem, bo ponownie zacząłem wybiegać myślami w przeszłość. Wiecie, że co powie rodzina, jej matka, jego rodzice. Po chwili ciszy ogarnąłem myśli, bo przecież to nie ja będę ją wychowywał ani nie zastąpię jej matki. Prawdopodobnie będziemy widywać się tylko w weekendy więc nie będzie nam bardzo przeszkadzać.
– Duża. – Uśmiechnąłem się do niego, zauważając, że się mi przygląda. Nasza rozmowa przeze mnie stała się nieco sztuczna i żałowałem, że w ogóle je spotkaliśmy. Wolałem dalej żyć z myślą, że to jego siostra i siostrzenica, które nie będą mieszały naszego wspólnego życia.
– Coś się stało? – spytał nagle. – Chcesz wracać?
– Niee, dobrze mi z tobą – powiedziałem zgodnie z prawdą i zaraz szybko dodałem – Tylko mama może się martwić.
– Naprawdę? – Uniósł dłoń i wsunął ją w moje włosy, głaskając mnie po głowie. – Dobrze ci ze mną? – Zaśmiał się krótko, a ja cieszyłem się, że jest już trochę ciemno i nie widać buraka na mojej twarzy.
– To źle?
– Oczywiście, że nie. To bardzo dobrze – odpowiedział z delikatnym uśmiechem i zabrał rękę chociaż miałem ochotę by trzymał ją tam jeszcze trochę. – Ale i tak lepiej będzie jeśli wrócisz do domu. Nie chcę sobie nagrabić u Lynn.
Przyznałem mu rację, no bo gdyby jakimś cudem dowiedziała się, że spędziłem z nim tyle czasu, byliśmy razem w muzeum i na cudownej kolacji, a później zabrał mnie na spacer po parku na pewno byłaby zła. Mogłem się tylko domyślać, że ta kobieta nie chce dopuścić mnie do niego tylko ze względu na nasz wiek. A mi to wcale nie przeszkadzało. Czułem, że jesteśmy dla siebie stworzeni i to ze mną powinien być, a nie z kimkolwiek innym.
Było mi przykro, gdy nasze spotkanie dobiegło końca a on nawet mnie nie przytulił na pożegnanie. Zrobiłbym to sam, ale nie byłem pewien czy mi na to zezwoli i czy mnie nie odepchnie. A to chyba bolałoby zdecydowanie bardziej niż brak przytulenia i pocałunku. Chyba i tak na wszystko było za wcześnie. Kazał mi tylko do siebie napisać gdy dotrę do domu.
Wróciłem do domu, w którym wszystkie światła były zgaszone. Telewizor był wyłączony, na parterze nie było ani jednej żywej duszy. Odetchnąłem, bo pomyślałem, że wszyscy już śpią i nikt nie będzie wiedział, że wróciłem prawie trzy godziny po umówionym czasie. Cicho wszedłem po schodach i już będąc przy swoim pokoju,  zauważyłem, że spod drzwi sypialni mamy wydobywa się światło. Zmarszczyłem mocno brwi i szybko przemknąłem do siebie, prawie niesłyszalnie zamykając drzwi. Zdążyłem się rozebrać do majtek, gdy do pokoju weszła mama, a za nią stała ciocia. Chyba jak nigdy zawstydziłem się swojego ciała i kazałem im natychmiast zamknąć te drzwi.
— Nie, mój drogi. Co to ma znaczyć? Dzwoniliśmy do ciebie z trzydzieści razy — powiedziała surowym głosem, a ja od razu się zaniepokoiłem, bo nie przypominałem sobie bym wyciszał telefon.
Narzuciłem na siebie pierwszą lepszą koszulkę i krótkie spodenki i podszedłem do torby, którą miałem ze sobą na spotkaniu. Telefonu w niej nie było, co od razu im powiedziałem. Spojrzałem jeszcze do kieszeni od spodni, jednak tam również komórki nie było. Bardziej zmartwił mnie fakt, że zgubiłem telefon niż to, że one się o mnie bały. Strach minął, a urządzenie do mnie samo nie wróci.
— Wiesz jak się martwiliśmy? Mało teraz się słyszy o gwałtach, wypadkach, porwaniach? — Mimowolnie westchnąłem, bo nasze miasteczko było jednym z najbezpieczniejszych w stanie. Przesadzała, albo udawała przed ciocią. – Zadzwoniliśmy do paru twoich przyjaciół, żaden nie wiedział gdzie jesteś, możesz zatem powiedzieć gdzie się podziewałeś? Byłeś z nim?
Spojrzałem wymownie na ciotkę, która jako jedyna z Lynn wiedziała o Christopherze. Momentalnie się na nią zezłościłem, bo przecież prosiłem by nie mówiła o tym matce. Czytając jej z ust, dowiedziałem się, że to nie ona jej powiedziała. To kto? Lynn? Przecież ona rzadko się widzi z moją mamą.
— Z kim?
— Dobrze wiesz.
— Przesadzasz. Jest piątek i nawet nie ma dwudziestej drugiej, przestań udawać przed ciocią, że się mną przejmujesz! Byłem ze znajomą, której nawet nie znasz. I w sumie nie masz prawa znać, bo nigdy bym jej nie przyprowadził do tej patologii, którą mi zapewniałaś mieszkając z Peterem. A teraz wyjdź stąd, chcę być sam.
— Musisz się tak zachowywać? — zapytała z urazą w głosie i byłem pewien, że w jej oczach pojawiły się łzy. — Wszyscy są tacy źli a ty jesteś idealny?
— Wyjdź stąd. — Przerwałem jej, nie chcąc wysłuchiwać tych wywodów. — Nie chcę ciebie słuchać.
Cały mój dobry humor wywołany spotkaniem z Fieldsem ulotnił się przez jakieś bezsensowne pierdolenie matki. Gdy wyszła razem z ciocią starałem się nią nie przejmować, tylko znaleźć formę kontaktu z Fieldsem, no i Kate, chociaż ona była w tej chwili na drugim miejscu. Dopiero po paru minutach szperania w internecie pomyślałem o Facebooku. Nie miałem tam konta, bo większość moich znajomych z niego nie korzystała, więc byłby mi zbędny. Z  myślą, że mogę tam znaleźć Christophera, założyłem w moment konto, dodałem zdjęcie, kilka informacji i zacząłem go szukać. Nie było to najtrudniejszym zadaniem, bo okazało się, że osób o takich samych danych jest mało. Już po paru chwilach znalazłem jego profil i kłóciłem się z myślami czy wysyłać zaproszenie czy lepiej nie. Wytyczyłem argumenty za i przeciw, które utwierdziły mnie, że powinienem wysłać zaproszenie. Kolejne kilka minut było dla mnie męczarnią, ale kiedy przyszło mi powiadomienie, że przyjął zaproszenie cały ciężar spadł mi z serca.
Ponownie wszedłem na jego profil z uśmiechem przyjmując to, że odblokowała się jego galeria i mogłem obejrzeć wszystkie zdjęcia. Zacząłem przeglądać fotki, gdy nagle zląkłem się przez głupi dźwięk wiadomości. Przeniosłem wzrok na czat, który pojawił się w prawym dolnym rogu i przeczytałem krótkie „co tam?".
Alex Healy
Zgubiłem telefon, stad to zaproszenie
Christopher Fields
Gdzie go zgubiłeś?
Alex Healy
Prawdopodobnie w parku, ale nie ważne. Załatwię jakiś zastępczy
Christopher Fields
I tak się do niczego nie nadawał. :P
Alex Healy
Może był stary, ale rozmawiać się dało. Teraz nie mam żadnego środku kontaktu z przyjaciółmi
Christopher Fields
Mail?
Alex Healy
Nie znam
Christopher Fields
Do poniedziałku wytrzymasz.
Alex Healy
Wątpię
Christopher Fields
Oj, młody... :)
Przełożyłem zimne dłonie do swoich polików wyczuwając, ze są bardziej ciepłe niż powinny. Przecież to tylko rozmowa. A obok okienka czatu to tylko on w samych kąpielówkach. Zdjęcie z Tajlandii, dodane przez Samanthę Fields. Pewnie jego siostra, bo jest nawet podobna. Przyjrzałem się czterem innym osobom na fotografii, ale najbardziej skupiłem się na nim. Nie był źle zbudowany, chociaż przypuszczałem że ma lepszy brzuszek.
Otworzyłem link z profilem Samanthy w nowej karcie i przejrzałem jej galerie zdjęć, która była otwarta dla znajomych znajomych. Miała dużo zdjęć z różnych krajów i na paru z nich wyhaczyłem Lindsay. Przygryzłem wargę, bo po sprawdzeniu jej strony wyświetliło mi się, że mamy wspólnego znajomego. Skoro wyświetlały mi się propozycje znajomych, ja na pewno jej się pokażę. Chciałem ją zablokować jednak w ostatniej chwili z tego zrezygnowałem. Niech wie, że mam tam konto i byłem nawet ciekawy co mi powie gdy zobaczy kto jest naszym wspólnym znajomym.
Christopher Fields
W takim razie jeśli chcesz pisz tutaj, póki nie odzyskasz telefonu. Miłej nocy, mały.
Alex Healy
Poczekaj. Nie pamietam Twojego numeru. Możesz mi go podać?
Zmarszczyłem mocno brwi, zauważając że zielona kropka obok jego imienia zniknęła. Niepotrzebnie zająłem się sprawdzaniem profili innych osób, bo czy to nie wyglądało jak ignorowanie go? Miałem nadzieje, że się nie obraził czy coś w tym stylu.
Alex Healy
To sobie poczekam :>
Dobranoc
I miłego dnia jak odczytasz :)

Wylogowałem się z portalu, wyłączając laptopa i przechodząc na swoje łóżko, na którym od razu odpłynąłem. Byłem zbyt zmęczony na nocne rozmyślanie. Poza tym i tak nie miałem o czym myśleć. Być może w końcu zaczęło mi się układać życie miłosne, a Christopher rzeczywiście był mną zainteresowany. Jako, że jest starszy i inteligentniejszy od moich rówieśników na pewno nie tworzy żadnych głupich zagrywek, które mają na celu mnie upokorzyć. Pierwszy raz od dawna miałem spokojny a nawet przyjemny sen. Nie miałem czym się przejmować.
No, chyba, że swoim "zgubionym" telefonem.



Komentarze